Jeździ konno i biegle mówi po francusku, który w przeciwieństwie do jej angielskiego - jest perfekcyjny. Na tym kończą się wszystkie zalety Luizy, bo w żaden sposób nie może doszukać się jakichkolwiek pozytywów we własnej osobie. Nieustannie porównywana do starszego rodzeństwa, ukryła się pod stertą kompleksów i nie zamierza z niej wyjść. Nie stroni od towarzystwa, ale ludzie raczej do niej nie lgną. Uważa, że jest to spowodowane jej dziwnym charakterem oraz pospolitym wyglądem oraz pewnymi nawykami. Jest śpiochem, dlatego każdego wieczora uprawia jogę. Lubi słodkości, cienkie papierosy i czarną kawę bez dodatku cukru (taka dygresja w stosunku do jej uzależnienia od słodyczy). Leniwa, zapominalska, roztrzepana, wszystko robi na ostatnią chwilę. Bywa uparta, szczególnie jeżeli chodzi o jej interesy. Nie jest szczególnie ambitna, kilka lat temu chętnie spełniała wymagania ojca i matki, jednak teraz odwidziało jej się. Kiedyś mieszkała ze starszym bratem, ale po tym jak pokłócili się o komplet szachów należących do ich dziadka zrozumieli, że w żaden sposób nigdy nie będą w stanie się dogadać. Od tej pory zajmuje domek z jakimś mniej znanym księciem, na którym można zawiesić oko. Bez mrugnięcia okiem akceptuje pobyt w Seraph Academy, a poza tym nie bardzo potrafi wybiec w przyszłość dalej niż tydzień.
I'm Polish girl.
LUIZA SAPIEHA
22 - IV - 1994, Kraków || trzecia w kolejce do tronu
jazda konna
[A z jakiegoż kraju ta zacna księżniczka? :D Bo nie mogę znaleźć w karcie, skąd przyszła.
OdpowiedzUsuńFrancuski <3 rodzina D'Argenson approve.:D
Chęci, pomysły, coś?
Wołać pod kartami, jeśli tak ^^]
Yves/Eva
[No cześć. Tak sobie czytam Twoją kartę i czytam, i... jedyne, co mi przychodzi do głowy, to: śpiochy, łączmy się.]
OdpowiedzUsuńMały ptaszek, który siedział na najbliższym krzaku, widząc minę Shuna wychodzącego ze szkoły, nagle i z dziwnym dźwiękiem odleciał na drugi koniec wyspy. Okamura nie przejawiał skłonności do bycia drapieżnikiem - nie polował na biedne, małe ptaszki, które od czasu do czasu spotykał po drodze - ale po godzinie kultury i godzinie geografii był tak głodny, że tym razem chyba by się nie zawahał. Ptaszek musiał to wyczuć, bo ptaszek odleciał.
Shun spojrzał przed siebie i nabrał powietrza w płuca. Do obiadu było zaledwie pół godziny. Poczeka. O ile wcześniej nie zje swojej ręki. ALE POCZEKA. Najwyżej zostanie bez niej. Nie będzie musiał pisać na lekcjach. Ale poczeka. Poczeka. Tak. Poczeka.
Wszedł jeszcze raz do budynku i skierował się w stronę sali jadalnej. Ciężko było nazwać to miejsce stołówką, szczególnie, że na specjalne okoliczności zamieniała się ona - za sprawą zręcznych rączek pań od wystroju wnętrza i dekoracji - w piękną salę balową. Takie bale odbywały się zazwyczaj raz na miesiąc lub raz na dwa miesiące. Okamura był na każdym i za każdym razem bawił się wyśmienicie. Bo zwykle śniło mu się, że...
Okazało się, że w jadalni nie był sam. Kiedy stanął w progu i rozejrzał się, dostrzegł siedzącą samotnie dziewczynę. To była Polska. Rozmawiali ze sobą kilka razy, ale tak naprawdę się nie znali. Zazwyczaj ich rozmowy dotyczyły tego, co dzieje się w akademii, czyli podejmowali same aktualne tematy. Nic nowego. Tak jak z każdym.
- Stare japońskie przysłowie mówi - zaczął, odsuwając krzesło naprzeciwko dziewczyny - jeśli nie wiesz co powiedzieć, powiedz stare japońskie przysłowie.
Shun uśmiechnął się szeroko, usiadł na wybranym przez siebie miejscu i oparł przedramiona na blacie.
[Hm, trochę to pogmatwane, bo nie dość, że wychodzi poza fabułę bloga, to na dodatek wprowadza postać, która się na nim nie znajduje, a przez większość wątku byłaby postacią pierwszoplanową. Wolałabym uniknąć tak wielkiego komplikowania sprawy i zaproponować coś o wiele prostszego.
OdpowiedzUsuńEva bądź Yves, to już bez różnicy, któreś z nich strasznie by się wkurzyło, rozmawiając przez telefon z jednym z rodziców. Oczywiście był/aby nieświadoma tego, że Luiza, która się jej przysłuchuje doskonale wszystko rozumie. Twoja bohaterka mogłaby próbować pocieszyć członka rodziny D'argenson w trudnych chwilach - i tu zaczynają się schody, bo w zależności od tego, którą postać wybierzesz, to reakcje będą skrajnie różne :)
Zastanów się dobrze i wybierz mądrze :D]
Yves/Eva
[Bardzo chętnie. Co prawda Phil jest już przydzielony do pokoju z księżniczką Włoch, ale nie powinno nam to przeszkodzić w wymyśleniu czegoś. Zastanawiam się, co mogłoby to być. Masz jakiś pomysł, czy mam przedstawić swój?]
OdpowiedzUsuńPhilippos
Shun podniosl glowe z blatu po jakiejs minucie. Potarl oczy piastkami jak male dziecko i usmiechnal sie przepraszajaco. Dziewczyna mogla nie rozumiec, skad u niego taki wyraz twarzy, ale Japonczyk wiedzial. Doskonale zdawal sobie sprawe z tego, jak wysoko niekulturalne jest zapominanie tematu rozmowy, a juz tym bardziej tego, o czym sie samemu przed chwila mowilo. Stare japonskie przyslowie mowi... Wlasciwie co ono mowi? Byc moze on sam to powiedzial, ale nie byl tego pewien, dlatego zmienil ten drazniacy temat. Wlasciwie to nie tyle zmienil, co ucial - przestal go kontynuuowac. A co tam. Kogo obchodzi stare japonskie przyslowie...
OdpowiedzUsuńJego brzuch wydal z siebie ponury pomruk, ktory oznaczal, ze czas w koncu cos zjesc. Glod od ponad pol godziny byl nie do zniesienia. Zwykle w takim wypadku Okamura zapadal w gleboki sen, ale tym razem udalo mu sie jakims cudem dotrzec do stolowki, nie zasypiajac po drodze w krzakach, wiec chcial skorzystac. Sukces!
Shun spojrzal przelotnie na towarzyszke, by za chwile calkowicie skupic sie na swoim daniu. Podobno dzisiaj w menu bylo cos smacznego. Juz nie mogl sie doczekac... A tuu?
- Cholera - wyrwalo mu sie nagle. - Znowu te krewety.
Zamilkl, nie spuszczajac oka z owocow morza na pozlacanym polmisku. Jego uwage przyciagnely poledwiczki. Mm. Poledwiczki. - Mam pomysl. Zamienmy sie.
Ostatnie zdanie wypowiedzial tak szybko, ze dziewczyna nie byla w stanie zaprotestowac. Shun sprawnie przysunal sobie jej talerz, oddajac w zamian swoj. Zrobil to tak bezczelnie, ze az zapieralo dech w piersi, a mimo wszystko szkoda bylo chociazby zwrocic mu uwage. Takie to chude i wyglodniale...
- Smacznego - powiedzial zaraz z pelna kultura i zabral sie do konsumowania poledwiczek.
[Chętnie. Jakieś pomysły?]/Lorcan
OdpowiedzUsuń[Z cech wspólnych, oboje jeżdżą konno. Dla Lorcana zarówno szermierka jak i jazda konna są bardzo ważne i przykłada do nich dużą wagę. Mogliby pojechać wspólnie na jakąś wycieczkę do lasu.]
OdpowiedzUsuńShun z początku starał się skupić tylko i wyłącznie na wspaniałym smaku polędwiczek, ale im głośniej dziewczyna chrupała, tym coraz trudniej przychodziło mu delektowanie się mięsem. Najpierw starał się w ogóle nie zwracać uwagi, potem - choć go ciągnęło - nie patrzeć na ciastka, które miała na talerzyku. Po pewnym czasie nie wytrzymał. Zerkał. Raz jednym okiem, raz drugim. Z boku mogłoby się wydawać, że ma ochotę na słodkości, ale w jego głowie kołatała się zupełnie inna myśl...
OdpowiedzUsuń- Ej, Luiza - mruknął, odstawiając na bok pusty talerz po polędwiczkach. Położył przedramiona na blacie i spojrzał na nią z uwagą. - Jadłaś kiedyś ciastka, patrząc w lustro?
Na jego bladej twarzy pojawił się cień uśmiechu, który mówił "Ciesz się, że nie nazwałem Cię krową przeżuwającą trawę na pastwisku. Jestem zbyt dobrze wychowany i zbyt kulturalny, aby w taki sposób się do Ciebie odezwać, ale miej na uwadze to, że tak o Tobie myślę."